29.01.2022 Wszystkie poniedziałki świata
Za dwadzieścia ludzkich minut zaczynam swoją cotygodniową 24 godzinną zmianę - pomyślałem.
O! jak było wtedy fajnie, jak jeszcze ludzie tego nie wymyślili. O jak fajnie, bezstresowo, bez obciążeń, bez odpowiedzialności, bez pośpiechu. Ten tamten – no... - nazwali go czasem – jakoś inaczej biegł, może wolniej, może gdzieś się zawieruszał. Do momentu.
Kiedy przybyłem na planetę zwaną Ziemią, nic nie zapowiadało tragedii, zwierzęta jadły, spały o jakiejś porze, jedne później, drugie wcześniej. To nie miało większego znaczenia dla mnie. Rozkoszowałem się beztroską.
Pojawili się nie wiadomo skąd i po co. Trochę podobni do jakichś zwierząt, ale mieli coś jeszcze. Umiejętności pisania. Do czego ich to doprowadziło teraz to już, z perspektywy biegnącego już czasu, wiem.
10 minut do zmiany. Gdzie ja jestem i moje rozważania? Heh.
Musieli się rozglądać i przyglądać, najpierw niewinnie, chcieli coś zjeść, upolować, ok... rozumiem. Przyglądali się na początku roślinom. Można było się wtedy domyśleć co knują, ale nie, czekaliśmy nie wiem na co, nasza 7 osobowa rodzina.
No i już... zaczęli coś odmierzać, analizować, coś kombinować. To musiało tak się skończyć. Źle dla nich i dla mnie...
Planowali, szczegółowo, za szczegółowo. Chcieli mieć wszystko uporządkowane – o niedoszli głupcy- marny Wasz los- pomyślałem.
Matko jedyna – ostatnie 5 minut i do roboty, no trudno. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić, oni chyba nie za bardzo.
Musieli coś majstrować, musieli... już za późno. Planowanie podzielili niby jak stwórca na nomen omen siedem! Co za przewrotność losu
Siedem dni, siedem nocy. To jeszcze nie świadczyło o tym, w którym miejscu teraz jestem razem z nimi albo oni ze mną.
Ziemia, noc, dzień, zima, wiosna- to niektóre nazwy, odkąd podzielili co widzieli na siedem czas zaczął się zazębiać, pomału na razie biec.
Ludzie musieli też w końcu odpocząć od tego biegu, więc wymyślili jeden dzień na tzw odpoczynek. Ten dzień nazwali popularnie niedzielą. Następny dzień miał być już związany z pracą.
2 minuty, za dwie minuty wybije północ, 24:00, zacznę swój wieczny dyżur. Dzień pracy, który następował zawsze po niedzieli, nazwali go poniedziałkiem...
30 sekund.....,.....10,9,8,.....3,2,1 buuum:
Oto jestem:
Jestem opiekunem tego dnia, jestem poniedziałkiem, jestem wszystkimi poniedziałkami świata.
Z mojej perspektywy: po północy z niedzieli na poniedziałek jeszcze nie za wiele na początku się coś dzieje. Ludzie nagle po dniu wolnego od pracy nie mogli złapać rytmu pracy, myśleli, że będą jak przyroda...buhaha
Setki lat poniedziałki były sennym przebudzeniem do rzeczywistości, w których coś się budziło ale nie do końca wiedziało po co,
Ludzie dalej kombinowali, aż za bardzo, nic i nikt ich nie powstrzymywał. Tu jakaś maszyna parowa, tu odmierzacze czasu, tu jakieś samochody? Po co? Ponoć chcieli mieć więcej czasu. No głupcy, głupcy jak nic, ale to nie moja sprawa. Nie będą mieć go więcej tylko mniej i mniej, aż w końcu zabraknie go na ich życie...
Spieszą się wiecznie przez całe życie i nie rozumieją tego, że ten sposób czas też przyspiesza!! Głupcy.
Nie tak dawno znowu jakieś głupstwo wymyślili : komputery, przestrzeń wirtualną, po co? Pytam się po co? Po niedzieli zawsze będę z następstwami jakie sami sobie zafundowali.
Dzień wolny? Buhahaha!!! Może rzeczywiście, od pracy tej fizycznej, ale nie uciekną przed upływającym czasem, który teraz przyspieszył w trybie hiperbolicznym. Marny los ich czeka.
W ten dzień wszystko ulega kumulacji, i stres i pośpiech i myśli zastane jeszcze w niedzieli, w przysłowiowej wolności.
W poniedziałki nie ma logiki ani spokoju, w poniedziałki nie ma trzeźwego spojrzenia (czasem i dosłownie), nie ma też wyważenia, wszystko zaczyna się piętrzyć, a przecież w piątek czy sobotę wydawało się skończone. Tak - to była iluzja. Zawsze tak będzie mamić dwoma albo jednym dniem wolnym, aby właśnie w poniedziałek skumulować się z wszystkimi nierozwiązanymi problemami
Poniedziałki są trudne, mozolne, długie (mimo przecież tego samego czasu pracy co w pozostałe dni – dziwne?), nieprzewidywalne, nonsensowne zwłaszcza gdy trzeba wstać, czas w pracy zaczyna się dłużyć a życiowy kurczyć...
Moja opieka nad poniedziałkiem kończy się za 3,2,1 sekund..... Na całym świecie prawie zawsze tak samo.
Mógłbym opiekować się piątkiem – ale by było fajnie ... ooo... a tu, nie – poniedziałek....
Dobrze że już do tego przywykłem. Do czasu aż ludzie znowu nie zaczną grzebać w czasoprzestrzeni albo ją zakrzywiać. Jak ja tego nie lubię
Znowu znajdą cudowny sposób na wszystkie ich problemy, który pogrąży ich w chaosie. Wtedy nie będę miał co robić. Znowu będę wolny od ciężkiego obowiązku nadzorowania wszystkich poniedziałków świata
All rights reserved
Piotr Marchewa